Wszedłem, zobaczyłem, odnotowałem Mi się z niewiadomych przyczyn wydawało, że Rolf wygląda jak tykowaty Stain z "Alice in Wonderland" Burtona.

Właśnie mi się ten element losowości BARDZO podobał, tylko trzeba nad nim popracować. Można to robić na zasadzie wybierz numer, ence pence w której ręce, rzuć buźką/kością/plusem itd. Kuba bardzo dobrze zrobił, że takie coś wprowadził. Sądzę, że dodało to sesji dynamiki, a nam wszystkim kopa, jak coś wyszło

W moim przekonaniu najlepsza sesja jak dotąd, evar!

Odbyliśmy tak epicki bój na krasnoludzkim pancerniku/we wnętrzu mechanicznego krakena, że gdyby na nabrzeżu stał jakiś bard, to pieśń o naszych wyczynach i mojej osobistej teofanii pod koniec boju puszczali by w Radiu Altdorf na okrągło do najbliższej Walpurgisnacht. Niby tylko siekanka, ale i o niebo więcej, bo okraszona tym "czymś" jeszcze, np. Frita z uporem maniaka ciskająca kamloty w krasnoludzkiego kapitana, aż w końcu za którymś dopiero razem zdołała zrzucić mu hełm, epickie przeniknięcie Aldusa, Ludviga, a potem i reszty w głąb chlaszczącego mackami potwora, sterowanie pancernikiem i oddawanie salw (zgrabnie podparte przygotowanym przez Jova materiałem graficznym), udatne budowanie napięcia przez tegoż jak również podnoszenie poziomu epickości, czasem kosztem podręcznikowych zasad, ale z korzyścią dla klimatu i dynamiki. No i był jeszcze Imho i jego polerowane ptaki

Zajebiście podoba mi się zwyczaj żółwi i piątek, jak coś komuś wyjdzie, czy to rzut (6+6+66!!!), czy to atak, zajebiście podoba mi się, że mimo, że jest dużo śmiechu, to wszystko idzie do przodu i niespecjalnie psuje nam to flow, zajebiście podobają mi się spontaniczne pomysły Jova, jak chociażby złoty anioł Sigmara, który wspomógł nas pojawiając się nagle z otwartego za sprawą abnormalnego stężenia pola magicznego portalu, albo kiedy podpuszczał mnie, żeby zrobić unik, podczas gdy anioł chciał uleczyć moją zmiażdżoną nogę - moja niezachwiana wiara w Sigmara nie pozwoliła mi zwątpić (za bardzo:) i jednak zachowałem girę w stanie używalności

Podsumowując - brawo, Jovaen, tego mi było trzeba, brawo ekipo, jesteśmy dream team

Tromm: "Uhhhh...". <drapie się w głowę>

Faktycznie, wybacz Jakoś tak się przyzwyczaiłem, że jak jest kwas, to za twoją sprawą Ale zwracam honor.

To tylko Jov, nie zwracaj uwagi

Dziękuję najuprzejmiej za nominację, z chęcią komuś przypierdolę.

<na melodię "idźcie w pokoju Chrystusa"> "GłoooOOOooowa mnieeEEEe napierdaaAAAAalaaaAAAA".

Ogólnie rzecz streszczając: gruby rozpiździel i jeszcze grubsze odkrycia w świątyni Shallyi w Carroburgu, gdzie kapłanki-nimfomanki zbierają krew dla wampirzycy przełożonej, która ma niemałe wtyki w wyższych sferach. Aldus został uwiedziony, pozbawiony przytomności i wielokrotnie zgwałcony przez otumanione jakimś świństwem uzdrowicielki oraz, choć o tym nie wie, świątynnego posługacza. Magnus, Ulliana i Von Gleich również dostali się w ich łapy w celu wydrenowania ich z juchy. Ludviga prawie zabił ogrogęby sługus, któremu później tę gębę przemodelowała umiejętnie zaaplikowana centralnie w czoło tarcza Kaspara. Sprzedający wadliwe chao-konkokty dziad marnie skończył na miejskim bruku sprowadzony do poziomu jednookiego, wędzonego na zielono baleronu, a Frita sterowała zdalnie szkieletem-wojownikiem. Aldus otrzymał 10 punktów na 10 za lądowanie z telemarkiem po skoku ze świątynnego muru i jednoczesne opierdalanie ćwoków z samopomocy miejskiej. Kaspar stoczył zwycięski bój z shallyitkami, z którymi nie za bardzo miał co robić z racji wieku i traum wynikających z podprysznicowych przejść w więzieniu. Frita spaliła Dłoń Hildegardy po dywersyjno-sabotażowej akcji Kaspara. Prawie zginęliśmy zagonieni w ciemny kąt przez wyższe okoliczności. Niemal rozstrzelano nas z pochowanych chyba w nogawicach pedalskich mundurów muszkietów podczas podburzania tłumu do ataku na posiadłość hrabiego.

Ogólnie seksualno-dewiacyjna atmosfera sesji dała się wszystkim we znaki - Kris wyrzucił 69 na k100, parsknięcia i histeryczne chichoty się słyszeć dało ilekroć była mowa o "spuszczaniu", "ciągnięciu", "popychaniu" i "wciskaniu", i to nie tylko nasze, męskie, ale i Olgi, po której chyba najmniej się w tej kwestii spodziewano.

Ogólnikując - porządna, wypełniona akcją sesyja, która po raz kolejny karze nam chwalić i piać na cześć Kubonsa, który otrzymał również tytuł Pierwszego Ortografa Starego Świata za celne dygresje odnośnie ohydnej pisowni.

Can't wait co będzie dalej, zwłaszcza, że ogarnąłem już (po półtorej roku?) jak się awansuje

Dzięki wszystkim za grańsko, do zgadania!

Mi jednak niedziela nie pasi, ale jutro jak najbardziej

Mi najprawdopodobniej pasuje.

Kurwa, w końcu logo jest nieróżowe :DD

That would be me (*^.^*') Oddam ci na kolejnej sesyji.

Ta-mur-khan!

Hańba!

Admin chuj!

Z dzidą była cała Odyseja: dzidolancolot, lancodzidolot etc.

Mi się podobały rzuty na początku sesji, które umożliwiły nam zrobienie niemałego zamieszania w płonącym Altdorfie. W ogóle ten kawałek gry w zdobytej przez Chaos stolicy Imperium mocno mnie sponiewierał, a zwłaszcza tryumfalne skandowanie i trzymetrowi woje Chaosu, którym hardo stawiliśmy czoło.

Podsumowując, jeśli coś tam nie grało na poprzedniej sesji, to albo wyjątek od reguły, albo grupa problematyczna Grało się przednio i can't wait co będzie dalej, tym bardziej, że fabularnie robi się curiouser and curiouser.

Uff, lekko mnie przeraził widok linka do jakiegoś jpega w poście, w którym negujesz krótkość Lunara ^^''