Jako że siedzimy w fantastyce, a nie tylko w RPG, zakładam temat o książkach. Co obecnie czytacie z fantasy/sci-fi? Co czytaliście i zostało w was na dlużej? Jeśli macie na tapecie coś, czym warto się podzielić w tej kwestii - piszcie.
Ja dorwałem niedawno zrobione w 1981 roku słuchowisko radiowe na bazie
Władcy Pierścieni. Bardzo zacna rzecz, acz może nieco archaiczna w 2010 roku. W każdym razie dokładnie oddaje klimat powieści. Jest tego 13 odcinków i jest tu przynajmniej jeden aktor, który grał później w filmie. Zainteresowanych odsyłam na Darkwarez.
W związku ze słuchowiskiem ogarniam sobie ponownie Władcę, kawałkami, randomowo. Czysta przyjemność
Postanowiłem też puścić w niepamięć mój średnio udany początek znajomości z Robertem Jordanem i jego sagą
Koło Czasu. Jest to zupełnie epicka rzecz, zakrojony na 14 bodajże tomów cykl o perypetiach Randa al'Thora, który zostaje Smokiem, męskim odpowiednikiem czarodziejek-kapłanek Aes Sedai. Czytałem polskie tłumaczenie, które ssało do tego stopnia, że "leggings" tłumaczono jako "leginy", a stary wojak używał klnąc słów typu "chromolony" i "nicpoń". W oryginale czyta się o niebo lepiej, wciąga jak cholera, fabuła o tyleż interesująca, co kanoniczna, a język Jordana piękny. Polecam. Koło Czasu zdobyło sobie na całym świecie tylu miłośników, że mają nawet własne konwenty!
Wala mi się gdzieś po domu kolejny rozpoczęty i nieco zapomniany tom
Miecza Prawdy Terry'ego Goodkinda. Jedna z pierwszych wielkich sag, jakie czytałem, więc podchodzę do serii bezkrytycznie. Na pewno opatrzyliście się z okładkami, księgi z tej serii od lat nie znikają z półek księgarskich (w sensie, że jest popyt, więc zawsze są na stanie
. Polskie tłumaczenie mogłoby być lepsze, ale i tak czyta się świetnie i szybko, mimo objętości.
Jovaen wie, o czym teraz będzie mowa - od jakiegoś czasu męczę drugiego omnibusa Williama Kinga, który pisze cykl
Gotrek & Felix, absolutnie epicką i świetnie napisaną serię o przygodach niepokonanego trollslayera Gotreka Gurnissona i jego towarzyszaa Felixa Jaegera. Każdemu, kto lubi Warhammera i epickość polecam z całą mocą. Byle w oryginale, bo "manling" brzmi zajebiściej, niż "człeczyna"
Polecam też znane mniej lub bardziej arcydzieło steampunka -
Maszynę różnicową Gibsona i Sterlinga w nie najgorszym przekładzie polskim.
Jako że gromadzę książki nałogowo, a potem przez lata nie mam czasu albo chęci, by je zacząć i skończyć, mam też zakładki w kilku innych tomiszczach, głównie
Glena Cooka,
Patricii McKillip,
George'a R.R. Martina i
Tolkiena, ale potrzebowałbym miesięcy, by to wszystko opisać i polecać, więc skończę w tym punkcie. Dodam jeszcze tylko, że z nie-fantastyki wgryzam się ostatnio w
Moby Dicka Melville'a i
Paragraf 22 Hellera.
Piszta!