Tytuł: Księga Cytatów Wiadomość wysłana przez: Delial Styczeń 28, 2011, 18:10:14 Cytaty ze starych sesji. Mam nadzieję, że wkrótce wątek wzbogaci się o cytaty z nowych sesji:)
[Narazie surowy materiał, będzie wymagał uporządkowania] Dramatis personae: Kami - Dwie postacie: Silvan - elf,ranger,całość postaci można zamknąć w "Aha, ok...ale o co chodzi?" oraz Liwett - elfka, wojownik-milczek z dwoma katanami. Tromm - Hat - pół-ork, barbarzyńca, loves wine and smashing heads. Delial - Zachariasz - zły-bardo-sadysta, który pewnego dnia..., pewnego dnia...pokaże wam wszystkim! "One day...!" Aleksis jako...Aleksis? - łotrzyk Miranda - jako MG i jako Derek - npc,martwy elf, teraz dobry lisz, generalnie cudak:) pozostałe postacie: Skella - niziołek złodziej, Sai, Kransoludzki Kapłan Ilmatera Ktoś zaproponował Hatowi, wielkiemu jak stodoła pół-orkowi sucharka: - Czy wyglądam na kogoś, kto zjada sucharki? - Nie, wyglądasz na kogoś, kto zjada woły! Hat: Hat przytulić Niziołka! Niziołek: Squik! (Dźwięk jaki wydaje Gumowa Kaczuszka gdy usiądzie na nią Słoń) Trwa bitwa, MG pyta się Aleksis o jej zamiary: "Strzelam z łuku!" (leżąc w śniegu pod wozem) Zachariasz próbuje grać uroczego barda i wyciągnąć jakieś informacje od Ellery, elfki-wojowniczki, dowodzącej całą wyprawą w której uczestniczy nasz bard;> Z: - Moja Droga Komendant Ellery... E: - Droga jest kamienista... Osmalony i ledwo żywy Zachariasz podnosząc się ze śniegu, po tym jak został odrzucony podmuchem eksplodującej w pobliżu ognistej kuli. Z: - Kurwa! Nie słyszeliście o friendly fire?! Nie kto inny tylko Silvan : ) Znajdując się w chmarze latających węży plujących kwasem: S: - No to walczę wręcz..., o...zapomniałem miecza... . Drużyna trafiła na pewne problemy komunikacyjne, trzeba zrobić szybki wywiad, kto zna jakie języki. Zachariasz pyta swoich towarzyszy: Z: - Ty, jakie znasz języki...? S: - Do mnie mówisz? Z: - Duży przyjacielu, a ty?! H: - E.. Ja.. No... TEN!" Z: - Taaaa, no widzę...i to jeszcze niezbyt dobrze... (Skella, próby kradzieży): Skella: - Przytulam się do pijaka i grzebię mu w kieszeni. Znajduję coś? MG: - Tak. Zużytą chusteczkę do nosa. Skella:- Biorę. Na pewno się jeszcze przyda! Niziołka wywraca się w błocie i uderza zębami o próg karczmy. KKIL: - Skoro już wskazałaś nam drogę... (i wchodzi do wnętrza). - Hat! Nie! Tam może być ich [worgów] więcej! - Mam nadzieję. [uśmiech od ucha do ucha] [Dialogu brak, ale wyobraźcie sobie wielkiego woja, który właśnie zadał worgowi 34 pkt obrażeń i który widzi, że nie będzie mu dane widowiskowo z bestią skończyć, bo jakiś bezczelny bard (zgadnij kto, Delial ) umieścił mu właśnie między oczami sztylecik rozmiarów szpilki do włosów z krytycznymi obrażeniami. Wyraz twarzy Hata, bezcenny. ] (plan zaatakowania lecącego gargulca, będącego poza zasięgiem olbrzymiego miecza Hata) Hat /do Zachariasza/: - Mam pomysł. Ja ciebie rzucę, ty go ściągniesz, a ja go walnę mieczem." Zachariasz /odsuwając się/: - Tak, tak, świetny plan. Zróbmy to. Wspaniale... Zachariasz: - Czy wiesz, jakie zwierzę mogło to zrobić? Silvan: - Hmmm, duże? Hat: - Po czym poznamy to niziołcze dziecko? Zachariasz: - Będzie małe. Hat: - I włochate? ("drużyna" wteleportowała się wprost do korytarza pełnego zaskoczonych goblinów) Zachariasz /szeptem do Dereka (NPC, baelnorn)/: - Przestrasz ich! Derek: - Bu? (o Dereku) Zachariasz: - Nie dość, że pół-elf, nie dość, że pół-martwy, to jeszcze nie pamiętasz własnych czarów?! (o celu misji) Zachariasz: - Tak, jestem zły, jestem naprawdę wstrętnym typem, ale przyznaję ci prosto w twarz: jestem tutaj, żeby uratować jakiegoś parszywego bachora!!!" (chwilę później, z rozpaczą) Zachariasz: - Chcę już stąd wyjść!!!! Zachariasz: Unit łan, lesson tu: jak ktoś spada, to masz go ŁAPAĆ! Wystawić ręce do przodu i... przytulić! Zachariasz: Uczcijmy pamięć Silvana minutą ciszy. Aleksis: <mruczy sobie> Zachariasz (Widząc, że Worg pożarł część dziecięcej pieluszki): - No świetnie, byłeś tak blisko, miałeś już pieluszkę...ale czemu nie wpierdoliłeś bachora!!?? Nie musielibyśmy go szukać... Zachariasz: - Co z ciebie za lisz? Derek: - ? Dobry... Zachariasz: - Chujowy nie dobry... Zachariasz: - Siedzisz tu od dwóch tysięcy lat i nie wiesz, co jest w pokoju obok? Derek: - No. Zachariasz: - Co robią pozostali? MG: - Liwet jest skołowana i myśli... Hat jest skołowany i nie myśli... Aleksis: - Jaka broń zadaje obrażenia kłute i sieczne? Zachariasz: - Nóż i widelec? (Zachariasz dostrzega Zjawe-Widmo, która to swobodnie przenika przez ścianę, w ułamku sekundy postanowia dokonać tej samej sztuczki...efekt wygląda tak... http://www.youtube.com/watch?v=iEKiC2GPsJQ Po chwili Hat również postanawia dokonać tej sztuki i...przebija się taranem przez ścianę), a MG dodaje po chwili zrezygnowanym głosem: - Ale trochę bardziej w lewo są otwarte drzwi... ;P [drużyna próbuje wynieść z podziemi jak najwięcej łupów] Liwet: - Chcecie spowolnić Hata? A jak nas coś zaatakuje? Kto będzie walczył?! (wszyscy patrzą na nią, szczęki do kolan) Zachariasz: - Przecież ty jesteś fighter! Kapłan Ilmatera /do Skelli, podejrzliwie/: - Jesteś złodziejem? Skella: - Trochę. Sai /do kapłana/: - I myślisz, że co ci ukradnie? Te łachmany? (Drużyna znalazła się wśród goblinów i w sobie tylko znany sposób przekonała je, że są goblińskimi bogami. Mając już poddanych aka wiernych postanowili ich wykorzystać jako tragarzy, pozostaje problem...jak gobliny do tego przekonać...) Z: "Może spróbujemy je jakoś przekonać...? Czy ktoś ma cukierki?" (Zachariasz do Liwet, po tym jak sadystycznie zabił goblinkę która była groteskową matką małego niziołka) Z: "Dajcie mi to dziecko, chyba czuje w sobie instynkt macierzyński..." L: (trzymająca dziecko) "A kysz, a kysz sadysto!" Z: "Debile to rodzaj wojowników" Rozmowa trojga wojowników: - Gdzie byliście? - Tu. - A wy? - Tam. Hat, wielki wojownik i miłośnik wina: "Wyzywam na pojedynek nieskończoną beczułkę wina! Zobaczymy, czy faktycznie jest nieskończona" Nie pamiętam kto był autorem tej konwersacji: - Hat! Jest tam coś? - Tak! Ja!" MG: "Beczułka patrzy, chociaż nie ma oczu" Bard - dyplomata i oaza gracji oraz subtelności "Dawaj ten wóz, albo zarżnę Cię jak świnię!" Super niewidzialny zabójca Zachariasz w swoim nierzucającym się w oczy płaszczu z tygrysa śnieżno-szablozębnego: MG: Co robisz Zachariasz? Gracz: Zagaduje jedną z pół-orczyc czy nie widziała tutaj jakiegoś cudaka. MG: Oprócz gościa w płaszczu z białego tygrysa(+5 do zajebistości) który stara się nie rzucać w oczy to raczej nie. Tuż przed finalną konfrontacją ze smokiem. Powiedzmy, że autorem tej konwersacji jest Hat, wielki wojownik i Zachariasz, pseudo-łotrzyk. Z: To co? Co robimy? Ktoś ma jakiś pomysł? Może jakaś formacja? Albo plan ataku? H: WCHODZIMY! Z: To brzmi jak plan... Zachariasz: - Dwóch bardów w jednym miejscu to zdecydowanie za dużo... Liwet: - Taak. O dwóch co najmniej. Zachariasz: - A skarby? Co z itemami? Pierdolić moje zwłoki, ale itemy! MG: - A co cię to obchodzi? Przecież nie żyjesz! Zachariasz próbował wytrząsnąć pieniądze z truchła cienistego goblina. Miedziak spadł mu na głowę. Bard potrząsnął mocniej, aż oderwał goblinowi rękę. Popatrzył na nią z wyrzutem. Hat: - Da się to zjeść? (wskazał zwłoki) Zachariasz powąchał i z obrzydzeniem pokręcił głową. Hat: - Co ty tam wiesz! - i pożarł... większą część trupa... Przed drużyną pojawia się final boss - Lisz, jeden z tych gadatliwych. Ktoś: Cholera, to lisz, mamy przesrane. Hat: Spokojnie, grajmy na zwłokę. (zwraca się do Lisza) KIM JESTEŚ? Tytuł: Odp: Księga Cytatów Wiadomość wysłana przez: Tromm Sierpień 31, 2011, 13:15:44 Przed drużyną pojawia się final boss - Lisz, jeden z tych gadatliwych.
Ktoś: Cholera, to lisz, mamy przesrane. Hat: Spokojnie, grajmy na zwłokę. (zwraca się do Lisza) KIM JESTEŚ? Kurwa, zapomniałem o tym XDDD Tytuł: Odp: Księga Cytatów Wiadomość wysłana przez: Veldrin Wrzesień 02, 2011, 06:14:22 To z moich nie tak dawnych sesji:
Brandon (wampir-elf) pojmany przez elfy na chwilę przed spaleniem na stosie; event śledzi miejscowa społeczność elfów: Główny kapłan: Twoje ostatnie słowa obrzydliwa bestio zanim spotka Cię sprawiedliwość. Brandon: Co z was za potwory - przyprowadzacie dzieci na egzekucję |