Otwieram kolejny rozdział w naszej
Księdze, po kampanii
Grupy MM! Bowiem dawno nikt tych kwiatków nie spisywał, a pewne rzeczy po prostu nie powinny przepaść w mroku dziejów.
Proszę o support, bo sporo tekstów mogło mi się zapodziać.
Dramatis personae:
Abaddon – Magnus Voronov, kislevski najemnik
Disposable89 – Ulliana, elfka zwiadowczyni
Hela – Frita, niziołkini paser (dawniej jako Gudrun, rycerz Zakonu Gorejącego Słońca)
Jovaen – Viktus, kapłan Händricha (a także MG na kilkusesyjnej emeryturze)
Martin – Adalbert von Gleich, inkwizytor
Tromm – Ludvig, kapłan Sigmara
WhtMnk - Aldus Bodoni, tileański „dyplomata” (nieobecny w poniższym wątku pobocznym), aktualnie jako MG
Kwiatki z sesji #4Na dobry start – siedzimy i szykujemy się do gry. Karty przed nami, kości też itp. Nagle do pokoju wtarabania się sublokator z jakąś sprawą do
Abaddona. Patrzy na nas oniemiały i pyta:
- A wy co? Uczycie się?
WhtMnk: Taaak, sesja tuż-tuż.
WhtMnk opisuje świątynię Sigmara, w bardzo ubogim stanie.
Jovaen: ...A przed świątynią kapłan Händricha wbija tabliczkę z napisem „Na sprzedaż”...
Z tego samego cyklu „konfliktu wyznań”:
Von Gleich: A gdzież jest kapłan Sigmara?
Ludvig: Pewnie siedzi z tym-tam
(Viktusem) w karczmie i grają w kości.
Jovaen: Taaa, ogrywam go ze wszystkiego, co ma.
I jeszcze raz!
Von Gleich: Kapłani Händricha dający coś za darmo świątyni Sigmara. Ciekawe...
Viktus: No co? Co się tak patrzycie? Przecież jest napisane w przykazaniach, że mamy wspierać ubogich!
I jeszcze!
WhtMnk szyderczo opisuje graffiti gdzieś w świątyni Sigmara:
- „Mniej znaczy więcej!”.
Drużyna ma problem z odpaleniem z pistoletu, ja tłumaczę potrzebę posiadania zdolności broń specjalna (palna) dla efektywnego użytku broni strzeleckiej w Starym Świecie.
Tromm komenuje:
- No jak to? A to nie wystarczy wymierzyć i pociągnąć za spust?
(Pozostawię to bez komentarza...).
Viktus wtajemnicza drużynę w realia wioski – jak to ja, bogato gestykulując na prawo i lewo, i w górę i w dół.
WhtMnk szydzi:
- Tak myślicie, że gdyby dać mu w te wolne ręce druty i motek wełny, to można byłoby z tego otrzymać parę ciepłych wełnianych skarpet.
Najlepszy (czyt.: najbardziej groteskowy) moment sesji. Von Gleich – po niepokojącej wizji wywołanej przez świeczki – siedzi i „sprawdza” naręcze świeczek doniesionych przez obsługę karczmy, podpalając je i gasząc. W drzwiach staje Magnus.
WhtMnk: Widzisz, że von Gleich najwyraźniej oszalał.
(Opisuje sytuację).Magnus:
(z niejakim lękiem) Von Gleich... Co robisz?
Von Gleich:
(cedząc słowa) 1... 2... 3... Następna... Sprawdzam... te świeczki...
Jovaen: Taaa, kryzys wieku średniego.
Tę scenę po prostu trzeba było zobaczyć!
WhtMnk zwraca się do Abaddona:
- Mangus...
Po czym przez niemal całą następną sesję – i później – Magnus pozostaje „Mangusem”, cała drużyna szydzi z jego "wielkich oczu", a
Tromm killersko podrabia japońskie głosy z anime...
WhtMnk opisuje markę producenta świec w zajeździe.
- Najlepsze. Od Hendersona.
Niby nic wielkiego, ale sęk w tym, że to „od Hendersona”tak się przyjęło, że potem wszystko co widzieliśmy było „Najlepsze! Od Hendersona”, skutecznie wypierając „bogato inkrustowane”. Nie ma to jak kapitalizm!