RPG@UG: Forum Gier Fabularnych Uniwersytetu Gdańskiego
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Dead but dreaming
 
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: 6 kwietnia 2011 - Trzecia sesja. Greenwood - Śmierć Dana  (Przeczytany 1382 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Martin
Komandor Orderu Małego Fanatyka
Wtajemniczony kultu
**
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 133



Zobacz profil
« : Kwiecień 07, 2011, 16:35:51 »

Przychodzi więc mi pierwszemu wypowiedzieć się nieco na temat wczorajszej przygody i jej smutnego finału Smutny

Chronologicznie rzecz ujmując. Udało nam się zabrać tyłki z Iron Ball i nawet ujechać kilka mil od tej przeklętej dziury. Niestety Szkockiego Psychopatę trafiło jakieś choróbsko, w wyniku którego jęczał, majaczył, pocił się w tapicerkę i brudził jedyną szybę swoją śliną, co chwila rwąc sobie film, więc nie dopomógł nadto naszej szlachetnej kompaniji. (Za co Tromm ma kopa w żopę... choć może i dobrze się potoczyło, bo wynosilibyśmy nie jeden, a dwa czarne worki na tej sesji.) Wóz też trafił szlag, więc przy nieosiągalności naszego dyżurnego mechanika wspólnymi siłami udało nam się doprowadzić brykę do porządku - integrując nawet odrobinę naszą drużynę przy tym zadaniu. Dziurawa droga, którą jechaliśmy (nadmiar asfaltu jak ustaliliśmy pozostał w Alabamie Język ) zaprowadziła nas na rogatki zrujnowanego miasteczka o jakże nietrafionej nazwie Greenwood. Odwiedziny na stacji benzynowej zaadoptowanej do roli przydrożnego baru zaowocowały 4 darmowymi piwami, które Sky wyłudziła na ładne oczy Chichot Przy okazji zrobiliśmy oczywiście z siebie niezłych idiotów... na szczęście nasi rozmówcy nie byli tego do końca świadomi. (Bodysnatcher! udająca negocjatora/jednoosobowy oddział Delta Force rozpierdalała na łopatki Mrugnięcie )

Po dotarciu do śródmieścia odbyliśmy miłą rozmowę z miejscowym funkcjonariuszem policji, który poinformował nas o panujących w mieście obyczajach i przekazał kilka istotnych informacji. Odespaliśmy w gablocie kilka godzin by rankiem pozałatwiać nasze konkretne interesy. (EMP!) Problem polegał na tym, iż Dan Kwiatkowsky zapomniał zarówno swoich manier jak i faktu, iż Bóg może wybacza, ale Południe nigdy - tym sposobem pytanie o godzinę zmieniło się w wymianę epitetów z przedstawicielami prawa zakończoną brutalną pacyfikacją nowojorczyka i umieszczeniu go w areszcie na 24 godziny przy aplauzie i pełnym poparciu jego towarzyszy dla działania miejscowych władz. (Czyt. tylko narobiłby nam kłopotów Język )

W czasie gdy wyeliminowany z walki Dan dochodził do siebie w więziennej celi reszta drużyny ruszyła do ratusza. Panna Morgan korzystając z więzów krwi, swojego uroku i koneksji namówiła jednego z zastępców burmistrza, a swojego krewnego, do udzielenia drużynie bezpośredniego wsparcia (naprawa EMP na koszt miasta w zamian za rekonesans w opuszczonej fabryce), wpisania wszystkich członków na listę płac Urzędu miasta... i przedłużenie aresztu pana Kwiatkowskiego o kolejne 24 h. (Coby nam za bardzo nie nabruździł.) W czasie gdy drużyna odwiedzała miejscowego mechanika, by omówić warunki naprawy sprzętu p. Kwiatkowskiego oraz sprzedać niepotrzebne gadgety, rzeczony Polak zaczął dochodzić do siebie... i wtedy zaczęły się prawdziwe kłopoty...

...ciężko ranny lecz wciąż wściekły jak osa Kwiatkowski postanowił wydostać się z aresztu. Znalezioną w celi metalową szufladą zaczął grzmocić o kraty celi, śpiewać Bogurodzicę i ogólnie robić wokół siebie masę hałasu. Trzech funkcjonariuszy postanowiło siłą uciszyć więźnia. Dobyli tonf i otworzyli drzwi celi - Dan tylko na to czekał. Naskoczył na jednego ze strażników i uderzył go dnem szuflady prosto w głowę. Nieszczęśliwie czaszka funkcjonariusza, w przeciwieństwie do dna szuflady, nic sobie z tego nie zrobiła ...i tym sposobem Bogdan Kwiatkowski pobił światowy rekord w najszybszym zakładaniu metalowej szuflady na szyje policjanta. Zirytowani gliniarze nie szczędzili ciosów. Choć nie zamierzali zatłuc więźnia, to dotkliwie go pobili. Jednak stalowa wola Dana nie pozwalała mu się poddać. W akcie desperacji wyrwał służbowy pistolet z kabury jednego ze strażników. Wycelował i po kilku sekundach walki z samym sobą pociągnął za spust. Chybił. W tej samej chwili dwaj policjanci (w tym ten rozbrojony) chwycili go za ręce i odebrali mu broń, a trzeci wycelował swój pistolet w głowę więźnia krzycząc by ten się poddał. Dan był jednak zdecydowany. Spróbował kopnąć celującego, lecz gdy tylko szarpnął się by wycedzić kopniak padł strzał i z rozłupana czaszką osunął się podtrzymywany za ramiona przez pozostałych funkcjonariuszy.

Śmierć zleceniodawcy i współtowarzysza wstrząsnęła drużyną. Jednak pragmatyczna chciwość Sky i pogadanka/blef Mortimera (który swoją drogą musiał walczyć sam ze sobą, by przyłożyć rękę do walki o "rekompensatę" w czasie gdy ciało Dana jeszcze dobrze nie wystygło) wymusiły dość sowitą nawiązkę na rzecz drużyny, ze strony komendanta policji, obawiającego się o swój stołek.

Tym sposobem nasza drużyna znalazła się na rozdrożu, które poważnie wpłynąć może na dalszy ciąg fabuły.



Co do moich subiektywnych opinii. Jovaen, pojechałeś po bandzie z tym motywem w niebiesiech. Na szczęście udało się klimat rozwiązać garścią żartów, ale wyszło dziwnie i niepokojąco Język Osobiście motywom niebiańskim mówię stanowcze nie Język No i trochę skopałeś z tym pierdlem. Dan był uparty jak osioł, ale kierowało nim pewne powołanie. Nie powinien kończyć żywota w tak głupi sposób, jeśli miał przed sobą cel na tyle ważny, że właśnie zań gotów był oddać życie. Walczyłeś z zapałem wartym godniejszej sprawy.

Tromm... Ty głupi wredny ch*ju! Język Nakopię Ci do tyłka! Chichot Z resztą... jeszcze się z Tobą (i Twoja postacią) policzę! (A tak całkiem serio... jestem zawiedziony Twą postawą kamracie Język )
Inna sprawa, że gdyby Jeremy był obecny przy akcji pod posterunkiem, to w celi skończylibyście obaj. Przy czym zamiast odsiadki na 24h byłby pewnie stryczek ...a bunt w więzieniu (który byłby w tej kombinacji pewny jak sto pięćdziesiąt Mrugnięcie ) skończyłby się ubiciem dwóch epickich bohaterów zamiast jednego.

Bodysnatcher! - wielkie, wielkie, wielkie podziękowania z mojej strony Uśmiech Gdyż naprawdę fajnie grało mi się jako druga postać "gadająca" i w tej kombinacji szło nam całkiem snadnie. Zabawne było to, że to ja byłem w tym duecie "dobrym gliną" Język

Lunar - Czarek był imho biedny na tej sesji... Postrzelać nie było do kogo, charakter postaci i uprzedzająca reprymenda od Morta i Sky wykreśliła biednego maniaka horrorów z puli dyplomatów, więc zostały mu tylko rozkminy nad losem drużyny i wspólne planowanie, oraz komentarze zdradzające inteligencję odgrywanej postaci od czasu do czasu Chichot Swoja drogą zauważyłem, że Lunar bardzo to lubi Język


A! ...i pamiętajcie:


P R Z E S T R Z E G A J C I E    P R A W A!

Chichot
Zapisane

bodysnatcher!
Wtajemniczony kultu
**
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 113



Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Kwiecień 07, 2011, 22:47:26 »

Fantastyczna sesja, jestem szczęśliwa bo z okazji dotarcia do cywilizacji Sky mogła się w końcu wykazać i udowodnić, że na coś przydały się te punkty postaci (które inni powydawali na walkę i inne tego typu umiejętności, gdzie panna Morgan jest ostatnią ofiarą losu Język ). Bardzo cieszy mnie też fakt, że oprócz nawiązywania kontaktów z NPCami, mamy też coraz lepsze interakcje między postaciami w drużynie - oby tak dalej.

Szkoda Dana, ale naprawdę... he had it coming!
Zapisane
Tromm
Woj Chaosu
***
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 227


WAAAAGH!!!


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Kwiecień 08, 2011, 18:24:27 »

Ano, trudno się nie zgodzić Chichot Jov tworzy nową postać? Kogo?

Kiedy gramy teraz?
Zapisane

"Barbarism is the natural state of mankind," the borderer said, still staring somberly at the Cimmerian. "Civilization is unnatural. It is a whim of circumstance. And barbarism must always ultimately triumph."
Lunar
Akolita kultu
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 70



Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : Kwiecień 08, 2011, 18:42:36 »

Ta, byłem trochę biedny Chichot Fakt, że Blaine nie jest urodzonym mówcą, ale przecież te 26 lat jakoś udało mu się przeżyć i rozumie podstawy komunikacji międzyludzkiej!

I ma on być raczej schizofrenikiem niż wioskowym debilem. Czy raczej i tym, i tym. Hm. Wysoko postawiłem sobie poprzeczkę, ale popracuję nad konceptem "Rola Blaine'a w Społeczeństwie".

Sama sesja zaś była wybitnie epicka! Wielka szkoda Dana, ale jestem pewien że nowa postać Jovaena będzie równie wyrazista.  Chichot

Zapisane
Jovaen
Wszechwybraniec
Ulubieniec Chaosu
*********
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 459


To ja jestem RPG-UG


Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : Kwiecień 11, 2011, 17:04:16 »

Odnośnie tej sesji i poczynań Dana, myślę że dobrym komentarzem będzie piosenka

Ice T & Body Count - Copkiller
http://www.youtube.com/watch?v=BSvD5SM_uI4

Chichot
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

ads wwwstadodzikich elchi wild-heart niezrozumieni