RPG@UG: Forum Gier Fabularnych Uniwersytetu Gdańskiego
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Dead but dreaming
 
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Side Quest "Prawo pogranicza" - wprowadzenie  (Przeczytany 3871 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Jovaen
Wszechwybraniec
Ulubieniec Chaosu
*********
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 459


To ja jestem RPG-UG


Zobacz profil
« : Listopad 10, 2011, 18:26:46 »

Czas na prawdziwą przygodę przez wielkie „P”! Czas na nowy side quest od kampanii Grupy OG1, Misję „Odsapkę” pt. Prawo pogranicza.

Western w klimacie Warhammera! Co wy na to?

Klimaty Meksyku wymieszanego z Mezoameryką i Karaibami. Dzicy pasterze bydła. Podłe speluny. Prawo pięści, prawo pogranicza. Szaleńcy i straceńcy, desperados i piraci. Indianie i inne dzikusy. Złoto dla zuchwałych, morze rumu i całe tabuny chętnych dziewek. Ciudadas y estancias, junglas y pampas. I krew i pot, ból i łzy...



Przeczytajcie poniższe klimatyczne wprowadzenie, wszyscy z was...

...Ale najpierw sprawy techniczne.

- Gramy dowolną rasą, dowolną profesją.

- Jak pisałem wcześniej, postaci mają być po 3 rozwinięciach, na 4. profesji, z połową wykupionych rozwinięć i umiejętności/zdolności z bieżącej profesji. Czyli np. możecie zagrać łańcuszkiem akolita – kapłan – wybraniec boży – arcykapłan (bieżąca profesja). Albo łowca czarownic. Albo cokolwiek innego. Proszę korzystać z podręcznika Career Compendium, jest w Pobieralni. Na sesji widzę was z gotowymi kartami postaci. Wachlarz możliwości co do kreacji Bohatera jest ogromny i właściwie kompletny; podczas tej kampanii możecie popuścić wodze fantazji i spróbować gry dowolną profesją (nawet taką, do której dochodzilibyście przez dłuuugie miesiące/lata kampanii!). Bawcie się.

- Postanowiłem olać realizm i nie ścinać wam Punktów Przeznaczenia. Ile wylosowaliście, tyle macie teraz. To nierealistyczne (bowiem grając standardowo - tj. od początku - szybko się je traci), ale macie, cieszcie się... Będzie bardziej dziko i epicko. Posypią się PP-ki, oj posypią... Uśmiech

- Jeżeli dowolna profesja daje wam możliwość wyboru dodatkowego języka (zdolność "znajomość języka"), jednym z nich musi być estalijski. Praktycznie każda profesja militarna/akademicka daje możliwość wyboru dodatkowego języka. Jeżeli nie będziecie umieć po estalijsku, nikt z was... cóż, jesteście właściwie już martwi – możecie strzelić samobója zanim zaczniemy grać. Uśmiech

- Profesje militarne proszone są o wykupienie – jeżeli istnieje taka możliwość – zdolności "broń specjalna (palna)". Western ma być. Spluwy dostaniecie w komplecie.

- Proszę też każdego o „wykupienie” dowolnej choroby psychicznej. Lista chorób w Księdze Zasad (jest w Pobieralni). Albo po prostu wymyślcie jakąś fajną dolegliwość, wyróżniającą fiksację, „schizę”, czy po prostu cechę charakteru. To mają być fajne, barwne postaci, a nic nie robi tyle dobrego, jak rasowe choróbsko natury psychicznej...

- ...Bo tym razem nie będę was (przeważnie i tak bezskutecznie) męczył o wypełnienie Kwestionariusza bohatera. Jej. Święto Lasu, normalnie...

- ...Choć oczywiście historia postaci ma być. Z grubsza zarysowana, przynajmniej. Wymyślcie coś fajnego dla waszych Bohaterów, dajcie czadu, moi drodzy! Macie iść na całość.

- Aha, zapomniałbym dodać. Każdy z was dostaje także rączego rumaka, albo kuca, jeżeli bogowie wzrostu poskąpili, tj. urodziliście się krasnalem, niziołkiem, czy innym gnomem. Uśmiech


A teraz zanurzcie się w tym nowym, barwnym świecie – Nowym Świecie...



Aktualna mapa Znanego Świata, z zaznaczonym Nowym Światem



Pozycja Nowego Świata na mapie z lat 80.


Viva la Estalia! Viva la Nuevo Mundo!

Złoto, kobiety i rum. I przygoda! Tak, wielka przygoda, i wiele złota, kobiet i rumu czeka na wszelkich śmiałków którzy odważą się postawić stopę w Nowym Świecie!

...Tak przynajmniej głosiły plakaty i słowa pijanych bywalców tawern. Zawierzyliście werbownikom. W słonecznej Estalii, pewnego pięknego dnia zaokrętowaliście się na galeon co zwał się Nietrudna Dziewka. Rejs był długi i ciężki; bite pół roku na pełnym morzu. Większość załogi nie przetrwała. Wy owszem.

Jak tu pięknie, nie? Zielono, że w chuj. „Ja pierdolę” normalnie. Zupełnie inaczej niż u nas w Starym Świecie. Ile drzew i wszelakiego zielska, a ile zwierzaczków, co tylko czekają żeby powędrować na ruszt.

Zasiedzieliście się. Było miło. Z początku.

Dobra. Wygląda na to, że werbownicy nie całkiem rozminęli się z prawdą. Złota tu pod dostatkiem. Szkoda tylko, że zalega w chromolonych ruinach w dżungli, strzeżonych przez hordy dwunogich jaszczurów i pieprzone chmary moskitów. Moskity są najgorsze. Kobiety? Taaa, do wyboru, do koloru. Zwisłocyce baby tubylców-brudasów. Albo zapijaczone estalijskie kurwy w portowych burdelach. Choróbska które owe wdzięczne niewiasty przenoszą wykończą cię pewniej i szybciej niźli dżunglowa gorączka. Ach, są jeszcze te w rzyć jebane dzikie Amazonki. Popatrz tam. O, tam, przy barze. Taaa, to Astigar Cero Cojones. Tutejsi mówią na niego „Wybrakowany”, jeżeli twój estalijski nie jest zbyt dobry. Ta, to właśnie zrobiły mu te amazońskie kurwy. I teraz, proszę - nawet najtańsze dziwki się z niego śmieją. Nie dziwota, że chłopina żłopie teraz na umór, ostrzej niż ci kudłaci Norsmeni, nie?

Jednego jest tu pod dostatkiem. Rumu. I inszego alkoholu. Wszyscy tu chleją na umór. I tego dziwnego proszku, który wciągają tubylcy. Daje kopa lepiej niż błędny korzeń. Nic to, że jak wpadniesz w nałóg to kończysz jako cuchnący trup na kupie gówna. Bo albo kropną cię tutejsi handlarze tego specyfiku (jak skończy się złoto, a o to nietrudno - wierz mi), albo flaczki powiedzą „pa pa”, albo dosadniej: „pierdol się, my wysiadamy”. Cóż, trzeba było nie wciągać jak dawali w tawernie. Za darmo? Wierz mi, przyjacielu, pierwsza porcja zawsze jest za darmo.

Siadnijcie na rzyci i usłuchajcie, com rzeknę. Dajcie mi ino chwilę przerwy, wciągnę pierwej trochę tego cudownego proszku...


Geografia

Nuevo Mundo leży w środku tej całej wielkiej kupy lądu, który nasi wspaniali żeglarze odkryli już wieki temu. To Marco Colombo odkrył ten ląd, w roku 1492 podług imperialnego kalendarza. Tysiąc lat temu. I wciąż siedzimy tylko na wybrzeżu. A dlaczego? Cóż, nie zostaliśmy tu przyjęci ciepło, co to to nie. To nie jest nasza ziemia, choć tysiące traktują ją jak swój prawdziwy dom.

I nie, nie wierz bajaniom, że Norsmeni byli tu z pół tysiąca lat wcześniej. Kłamstwa, same kłamstwa. W końcu z jakiegoś powodu nazywa się ta kraina Nuevo Mondo? To po estalijsku znaczy „Nowy Świat”. Ale nad swoim estalijskim to naprawdę mógłbyś popracować, złociutki...

Technicznie, to Nowy Świat jest to mały i cienki spłacheć ziemi pomiędzy zimnymi pustkowiami Naggarothu, a zielonym piekłem dżungli Lusticary, zwanej też Lustrią. Nie pytaj mnie o Naggaroth. To tam gnieżdżą się te piekielne „mroczne” elfy, przynajmniej podług tych długouchych z Ulthuanu. Mroczne, jasne, sraczkowate, w kratkę – mnie wszystko jedno. Grunt, że kto uda się do Naggarothu, ten już nie wróci. Nigdy. A czasem skurwysyny z północy same ruszają na południe, na swoich pływających fortecach. Po niewolników. Bajania nawalonych marynarzy? Nie wiem, nie pytaj mnie. W ogóle nie gadajmy o tej krainie. Nie idźcie tam. Nie uciekniecie piekielnym Mrocznym.

Lustria to inna para kaloszy. Kawał lądu wielki na całą półkulę – albo tak przynajmniej gadają geor... geoga... gejo... no, ci od map. Dżungla, jedna wielka dżungla. Tony złota i skarbów, ale wszystko pod czujnym ślepiem jaszczuroczłeków. Samobójstwo, wyruszać w głąb Lustrii.

Nowy Świat to głównie dżungla, a trochę też la pampa. No, trawiasta równina. Na północy są wyżyny i kurewko wysokie góry. To granica z Naggarothem.

Z obu stron mamy wody oceanu. Z jednej strony to Morze Węży i masa wysepek na nim. Owo Morze Węży to tylko część Wielkiego Oceanu, który w obecnych czasach jest zatłoczony niby trakt Altdorf – Nuln. Pełno tu piratów, bukanierów, statków kupieckich, estalijskich królewskich galeonów i tych dumnych okrętów imperialnych, tileańskich galeasów, dziwacznych okrętów Arabusów, a czasem nawet jedna, czy dwie katajskie dżonki się trafią, czy też skąd tam one płyną. No i elfy z Ulthuanu, tyle że one z nami, ludźmi, w - jak to się uczenie gada - interakcję nie wchodzą. Kupa luda pcha się na te wody. A że większość z nich dopływa raczej na morskie dno, niż do portu docelowego – to już całkiem inna sprawa jest.

Po drugiej stronie mapy, kontynent oblewa Dalekie Morze. Zapomnijcie. Tylko ci najbardziej stuknięci korsarze, co to nie mają nic do stracenia, bawią na tamtejszych wodach. Generalnie, niewiele wiadomo o Dalekim Morzu. Może to i lepiej.


Mieszkańcy

Trochę brudasów, to jest „tubylców” gnieździ się w dżunglach. Niewiele tego. Coś mi mówi, że ma to związek w hordami jaszczuroludzi, co czają się w kniei i generalnie ludzi nie lubią. Przerąbane mają te brudasy. Część z nich to jakieś dziwne czerwonoskóre. „Indiańce”, tak ich zwą. To pono dlatego, że Colombo poszukiwał drogi do Indu, a wylądował tu. Zobaczył tych ludków i powiedział „O, Indianie”. Pojebało się chłopinie, patrzcie go... Indiańce to porąbana, dzika banda. Ciężko się z nimi dogadać, lepiej usiec na miejscu. Zapamiętaj: dobry indianiec to martwy indianiec.

Są jeszcze takie małe, czarne jak te murzyny z Krain Południa. Pigmeje się zwą. Śmieszne kurduple. Mało o nich wiadomo, ale czasem pono kumają się za jaszczurkami. Tajemnicza banda... Jak jakiegoś dopadniesz, to bierz go żywcem. Mogą wiedzieć sporo dziwnych rzeczy.

Są jeszcze Amazonki. Ja  pierdykam, to jest dopiero pojebana banda! Białe jak Norsmenki – ubierz taką w normalne ciuchy i puść ulicami Starego Świata, a nikt nie pozna. Dziwne, nie? Skąd taka krew w dżungli, gdzie ino kolorowe ludzie biegają? Jeszcze dziwniejsze, że żyją, półdzikie, w dżungli, a na zewnątrz wyłażą tylko po to, żeby kastrować nas, mężów. Fiksacja jakaś. Człowiek trzęsie się o swoje jajka, jak tylko gdzieś od strony dżungli trzaśnie gałązka, czy coś. Też czasem kumają się z jaszczuroludami. Brać je żywcem, a zostaniecie ozłoceni – tu nie żartuję.

No i napływowi, czyli my! Co rzucisz kamieniem w portowych ulicach, to trafisz w przedstawiciela jakiejś innej rasy. Kogo tu nie ma! Są imperialni, czyli ja i niektórzy z was. Są Estalijczycy, i tych jest tu najwięcej. Trochę Tileańczyków też się tu kręci. Dużo Norsmenów. Trochę Arabów. Chmara murzyńskich Południowców. Jeden z drugim Katajec. I wiele innych cholernych ludków. Często mieszańce, to jest dzieci różnej krwi. Niektórzy lubią taką jedną z drugą indiańską dupeczkę, cóż, ludzka to rzecz. Dziewek ze Starego Świata tu niewiele (poza kurwami, tych – jak w każdym miejscu na globie – pełno), trochę wprawdzie wśród osadników, ale gdzie indziej gorzej. To i co chłopy mają robić?

A, zapomniałbym dodać o krasnalach, co też się tu kręcą. Sporo ich, kumają się głównie z Norsmenami i imperialnymi. Gdzie kambuz czy też kuchnia w tawernie - tam są i niziołki, wiadomo. A elfów tu jak na lekarstwo – z jakiegoś powodu nie pchają się na nowy kontynent. Dziwne, nie?


Osadnictwo

Wybrzeże jest piekielnie żyzne – to pono dlatego, że dużo tu wulkanów (ale co to ma do rzeczy, to ja naprawdę nie wiem). Osadnicy uprawiają więc co się da, że aż miło - jak tylko wykarczują chaszcze, ma się rozumieć. Głównie to uprawiają trzcinę cukrową, tytoń, kawę – z tego znany jest Nowy Świat, wiadomo, nie? Na pampie wypasa się bydło. Dużo bydła. Nie wchodź w paradę pasterzom, to charakterna banda. Dalej jest dżungla. Zapomnij, żeby jacyś osadnicy pchali się w dżunglę.

Miast tu niewiele. Mówię „miast”, ale mam na myśli coś, co u nas nazwałbyś może „obmurowaną wiochą, z niezbędnym dodatkiem fortecy”. No dobra, wyróżnia się Nuova Magritta – to największa kolonia Estalijczyków. Fajna nazwa, „Nowa Magritta”. No, takie wielkie miasto w Estalii. Co? A, jasne, jasne. Wiadomo, że wiecie. No, miasto całkiem spore, dostatnie i miłe miejsce. Norsmeni mieszkają głównie w swoim dużym porcie – Skeggi. Jest jeszcze Bagienne Miasto... czy nie, jednak osadnicy je opuścili? Dziwne... Jest jeszcze parę innych miasteczek. Forty graniczne tu i tam. Ze dwie kolonie karne – lepiej się nie zbliżać, bo estalijskie pachołki mają taką tendencję, coby łapać przygodnych podróżnych - i dalejże! dawaj ich w dyby, do roboty na plantacji, czy gdzie tam. Albo niech zapierdalają na naszych statkach. Chuje jedne, te Estalijczyki, ot co. Poza tym, jest jeszcze sporo różnych małych siół – estancias, tak zwą je Estalijczycy. Samodzielne, choć może nie fortece, to jednak dobrze bronione, bo i charakternicy tylko na zamieszkanie w estancias się zdecydują.

Poza tym bezdroża, bezdroża, bezdroża... I pampas. Rzygać już się chce od tych cholernych pampas. Trawa aż po horyzont.


Niebezpieczeństwa

O tubylcach wspomniałem wcześniej. Teraz będzie o tym, co siedzi w dżungli.

Jasczuroludy. Najgorsze gówno po tej stronie równika. Niech cię nie zmyli wygląd tępych bestii. Tak naprawdę te potworki mają swoją własną zasraną cywilizację, starszą i lepiej zorganizowaną niż nasza tutaj. Przerąbane. Bo cholernie siedzimy im solą w ślepiu. Zawzięły się, coby nas wytłuc. Głupie jakieś, czy co? Się splądrowało jedno ichnie miasto, czy drugie, ale przecież to tylko kupa gruzu! No i na cholerę im taka jebana fura złota?! I innych skarbów?! A mają tego, że hej. Szaleństwo, mówię wam.

Nie zadzierajcie z jaszczuroludami zbytnio. Coś mi w nich śmierdzi, i to coś więcej niż ichni zwyczajowy jaszczurczy smród...

Zwierzaki z dżungli – o, to dopiero granda. Tak jakby Pan Sigmar się zawziął, i zażyczył sobie powiększyć wszystkie stworzone przez siebie stworzenia trzykrotnie. A potem upchał je tutaj. Uwagę zwracają kurewsko wielkie gady; co gorsza, używane przez jaszczuroczłeki. I wielkie koty. I trochę mniejsze gady. I jeszcze większe koty. I mordercze ryby. I mordercze robale. I mordercze rośliny. Na świętą kiełbasę Sigmara – w tej dżungli wszystko jest mordercze!

Przesrana sprawa.

Że nie wspomnę o zasranych choróbskach – wszystko, co zabójcze lata tu w powietrzu, i uwzięło się coby wytłuc każdego, kto zaczerpnie tutejszego powietrza. Lepiej prędko się uodpornijcie.

Zapomniałbym dodać, że napływowi też stale naparzają się między sobą? Nie? To wspominam. Tu jest jak w Księstwach Granicznych – każdy kto tylko dostanie w łapę wiochę, palisadę, fortecę i garstkę luda do kompletu, temu od razu palma odbija i ogłasza się królem, wielkim paniskiem na włościach. Są też piraci – kurewska banda, tylko patrzy jeden z drugim, coby kamratowi gardło poderżnąć... Tutaj każdy walczy z każdym, o wszystko. Ale wy potraficie walczyć, prawda?

Zapisane
misharibo
Akolita kultu
*
Offline Offline

Wiadomości: 39



Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Listopad 10, 2011, 20:05:00 »

Cytuj
Lustria to inna para kaloszy. Kawał lądu wielki na całą półkulę – albo tak przynajmniej gadają geor... geoga... gejo... no, ci od map.
Kartografowie?
Zapisane
whtmnk
Mistrz Gry
Wtajemniczony kultu
**
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 116


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Listopad 11, 2011, 10:57:44 »

Misharibo, nie załapałeś z tym kartografem, że cała wypowiedź jest konstruowana na cytat BN'a
wprowadzającego nas w realia świata z perspektywy karczemnej ławy, zza kufla piwa? : p

anyway, przeczytałem!
dobra robota Kubo! fajne wprowadzenie, dużo informacji : )

teraz, o ile ktokolwiek jeszcze z ewentualnie grających śledzi ten wątek:
piszcie tu, kto kim chciałby grać, żebyśmy się uzupełnili jako drużyna, i nie dublowali za bardzo klas, np:
wszyscy zagramy nizołkami  paserami z procą, bo to zawsze najwięcej obrażeń zadawało : p

zacznę na rozkręceni - myślałem nad magiem ognia, albo inżynierem wspomaganym magią,
ale w każdej drużynie przydałby się kapłan, więc jeżeli nikomu innemu kapłan nie pasuje,
to też z chęcią zagram jakimś sigmarytą. W największe ewentualności mogę robić za drużynowego rembajło.
Zapisane
misharibo
Akolita kultu
*
Offline Offline

Wiadomości: 39



Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : Listopad 11, 2011, 12:23:19 »

wyhaczyłem stylizacje karczemną, ale BN zna przynajmniej 2 języki, używa słowa pampas (nie wiem co to), sprawia wrażenie wiedzącego co to to słowo na 'p' i nie jest świadomy istnienia kartografii ALBO nie widzi różnicy między geografią a kartografią, coś tu się nie lepi. Ten BN to wysoko wykształcony tajny agent naszych wrogów, który udaje karczemnego 'tales tellera'.

nie zastanawiałem się nad profesją, ale chcę niemagiczną postać z całym pakietem chorób psychicznych
Jak GM pobłogosławi to 'ta' postać będzie miała na ciele (np. na twarzy Język) piętno Aqshy, magii ognia.
Normalnie jako mag dostawałbym bonus +10 do rzucania czarów z tradycji ognia, ale jako postać niemagiczna, stałby się bardziej narwany (magia ognia napawa swych magów wielką pasją i chęcią rozwiązania każdego problemu siłą). Postać nie chce mówić skąd na jej ciele wziął się symbol, że się tak wyrażę, odważniejszego maga ognia, ale zapytany zamyka się w sobie, zaplata ręce na klatce piersiowej i zaczyna bujać się do przodu i do tyłu, szeptając coś niezrozumiale pod nosem.

Jest już narwany. Nie widzi nic złego w zabijaniu, nawet tych którzy nie zawinili, ale szczególnie dużo przyjemności sprawia mu zabijanie tych, którzy wielu innych zabili, chyba uważa, że zabijając istotę przejmuje jej moc razem z mocą wszystkich istnień, która ta istota przejęła. Byli magowie, którzy chcieli to zbadać, ale zabił ich w momencie, w którym byli nie uważni. Dlaczego ich pozabijał? Być może ma z tym związek to, że byli magami krwi... Ergo, nie wiadomo czy to urojenie z przejmowaniem mocy ma jakiekolwiek pokrycie w faktach.

Mamy narwanego psychopatę uważającego się za pół-boga. Co jeszcze... może to że nigdy nie pił alkoholu ani nie brał żadnych innych używek. Tak brzmi nieźle. Czyli zażyje sobie czegoś przez przypadek, albo celowo, i wpadnie w szał. Chichot Jest jakaś profesja z szałem bojowym? Berserker jakiś?

Narwany psychopata, abstynent, schizofrenik... a, no i nie jest tak do końca upośledzony, nie obnosi się ilu ludzi czy nieludzi zabił, nie chwali się, że przejmuje moc tych których zabił (o ile to rzeczywiście działa) i nie zdradza chęci wepchnięcia komuś noża między żebra, albo żeberka jeśli niziołka uzna za posiadacza mocy godnej przejęcia.


Co Ty na to GMie?! Chichot
Zapisane
Tromm
Woj Chaosu
***
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 227


WAAAAGH!!!


Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : Listopad 11, 2011, 14:23:43 »

Odnośnie Berserkerów itp. ja zawsze bardzo chętnie Uśmiech Waham się pomiędzy Trollslayerem a Inżynierem z wielką giwerą. W każdym razie damage proszę pozostawić mnie Uśmiech
Zapisane

"Barbarism is the natural state of mankind," the borderer said, still staring somberly at the Cimmerian. "Civilization is unnatural. It is a whim of circumstance. And barbarism must always ultimately triumph."
Ash
Naczelny Lurker Stada
Wtajemniczony kultu
**
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 154



Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : Listopad 11, 2011, 21:54:24 »

Cóż, dla mnie podstawowym pomysłem jest Explorer - coś a'la Indiana Jones. Tylko taki trochę mniej... sztampowo heroiczny. Z alternatyw jest jeszcze 'rewolwerowiec' sprzątający ludzkie (i nieludzkie) śmieci zgodnie z prawem pogranicza. Ew. jakby klimaty miały być marynistyczne (na co się nie zanosi) to oczywiście jakiś oficer czy kapitan. Dobiorę w zależności od tego co będzie prezentować reszta naszej posse.

misharibo - pampas to takie wyje... ekhm... wielkie łąki. Taka sawanna w klimacie ameryki południowej. W zasadzie tam gdzie Kuba zaznaczył nasze miejsce przebywania to nie powinny występować, no ale chaos może wszystko. Nie zdziwię się jak te łąki będą miały macki.
A tak w ogóle, to bierz questa i nie marudź. Nie ważne że ten kto daje ci się nie lepi, ważne ile XP jest za wykonanie. Język

tromm - seriously, jak już odkryłeś radość grania postacią która potrafi mówić, to chcesz znowu wrócić do komunikkowania się za pomocą pierdnięć, beknięć i splunięć?
Zapisane

Shapes in shadow
a glint of steel
the silence steals my happy life
Hela
Akolita kultu
*
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 26


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Listopad 14, 2011, 00:23:00 »

moja postać będzie szpiegiem z manią prześladowczą i będzie też normalnego wzrostu co bardzo mnie cieszy Uśmiech
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

polskierpgbywariat funnybunny wataharainbow bestgame kociarnia