No panowie i panie, ostatnia sesja upieściła czule me heroiczne serducho, mój krasnal w końcu popłatał nieco ścierwa a nasze ostrza spłynęły krwią, i chociem kontent z faktu, żeśmy w końcu usiekli grubego zwierza, to radość moją ćmi kołacząca się w rejonach potylicy myśl, że Wielki Nietoperzy Skurwiel jest jakoś spowinowacony z budzącym mój niepokój Kretokotokrabojeżozwierzem...
A poważnie, Jovaen pokazał, że epic i heroic potrafi nakręcić klimacior, i chociaż wszystko jest misternie rzeźbione i inkrustowane, na zbrojach sprzedawanych w przydrożnych kuźniach zaczynając a na znajdowanych kilometr pod ziemią klajmorach kończąc, to, zaprawdę, dobrze się dzisiaj bawiłem.
Delajlal, zapodawajże teksty, mi jakoś umykają, jak tylko je wygłoszę
Była drama słuchajcie, i było fajno. Typ, który mopował wydziałowe kafelki patrzał się na nas, jakbyśmy przenosili krzyż A swoją drogą, hymnem dzisiejszego spotkania niechaj będzie:
http://www.youtube.com/watch?v=cCJVaMzXB4E