No, moim zdaniem, to była wielce udana sesja
Chyba najlepsza, moim zdaniem fajniejsza nawet od sesji #7 (przeprawa z Arabami).
...Mimo wszystko, bo pomijam fakt, że tęgo graliście mi na nerwach (patrz niżej). Ale od czasu potyczki z komandem Bractwa Rozszczepionej Brody wszystko znacząco ruszyło z kopyta (yhm, nic tak nie motywuje BG, jak bełt wbijający się w ścianę, tuż obok ucha; a potem jeszcze jeden bełt, i jeszcze...). Udało się wam przerobić niemalże całe podziemia w jedną sesję!
Way to go!Dyscyplina na sesji jest... zatrważająca. Wiem, że to dlatego, że jesteśmy tacy fajni, wygadani i przebojowi, wiem, i nie potępiam tego w czambuł. Biję się też w pierś, bo moja wina leży tu, że zanadto rozbudowałem drużynę (7 osób, w planach 8... szok!). Można to było to jakoś inaczej rozplanować (ale - brońcie bogowie! - niech nikt nie bierze tego do siebie; gra się nam dobrze, więc jest OK), a teraz jak już jedna osoba rzuci tekstem, to on leci dalej, podłapany przez kolejną osobę, i następną... A potem to biednemu MG się dostaje po łbie - "skup się!", "skoncentruj się!", i tak dalej
Jeżeli już nie mam u was szans na tzw. autorytet (ta, wiem, autorytety na sesji są rzeczą sztuczną), to może... zaapeluję do sumienia?
Postarajcie wziąć się trochę w ryzy, bo nasyłanie na was killerskich przeciwników coby was uciszyć jest słabe - na dłuższą metę -.- (Ew. mogę posłuchać
Asha, i brać na każdą sesję toffi, coby zalepić gęby największym krzykaczom
)
W odniesieniu do powyższych, nieco ponurych, dywagacji, powiem jedno: Myślałem że ktoś z was napomknie
Delialowi o wielkim, berserkerskim
Viking Rage! Nieczęsto zdarza mi się tak unosić, przyznaję, ale jednak okazało się to... skuteczne?
Soren oberwał z bliskiego dystansu dwoma bełtami, właściwie skończył wybebeszony
Sorry,
Delial, ale z tej odległości krasie nie mogły nie trafić. Ale nie zabiłem Twojej postaci, bo uznałem, że to byłoby troszkę zbyt okrutne. Powinien był Ci polecieć Punkt Przeznaczenia, ale cóż, na następnej sesji po prostu startujesz ciężko ranny. Ale startujesz
Cieszę się, że spodobał się
Abaddonowi powrót Thingrima. Tak, jestem konsekwentny i lubię recyklingować postaci...
I mam jeszcze parę planów odnośnie tego małego rudego skurwiela.
Chwyciły mnie za serce następujące momenty:
- Przebranie Droga za króla krasnoludów. Masakra! Przez moment myślałem, czy nie zmienić planów i nie pójść wam na rękę... Ale nie, uznałem, że tak się tego golema nie kontroluje. I że to byłoby zbyt proste
- Bohaterskość Rolfa podczas przeprawy z trzaskającym magicznymi błyskawicami, płonącym tajemnym ogniem szkieletem-widmem. Dowiódł bohaterskości, przyznaję
Choć bynajmniej nie pozostało to bez wpływu na jego poczytalność. Ale tak to już jest z "heroizmem" w tej grze
- Rolf po raz kolejny, tym razem zmazując krew ze zbrukanego ołtarza krasnoludzkiego boga. Stopień synchronizacji ze światem gry i klimatem = 101%
Proponuję, żebyście brali przykład z naszego łazika
No i co jeszcze? Drogo zdobył upragniony "Skurwimłot", obłowiliście się porządnie (jeżeli uda się wam z tym wyjść, i to dychając, hy hy hy...
), kopnęliście fabułę do przodu (tabliczka). Poza tym
Ash zabił mi niezgorszego ćwieka swoim pomysłem zniszczenia tego cennego artefaktu, o który wszyscy się tu biją. Fu Cheng będzie niepocieszony. I Herr Reinholdt. I Waldemar Kless także
There is but thing that is sure: There will be war!